Byłam, zobaczyłam, zachwycilam sie. Piękny w fabule, scenerii no i przede wszystkim grze aktorskiej. Jeśli "wilkolak" nie dostanie jakiejś wazńiejszej nagrody, chyba sie bardzo zdziwie.
Prawie trzy godziny w kinie na tyłku, ale naprawdę szybko zlecialo.
Po filmie miałam z Duncanen zacięta dyskusje, dlaczego właściwie to nie jest opera tylko musical. Dla mnie to jakaś sie nie kwalifikuje jako opera, poprostu, inaczej mi sie opera kojarzy. Zaczęliśmy szukać w Google i tak naprawdę niewiele sie różnią te dwa gatunki. Kiedyś oglądałam świetny program gdzie odgrywana była ta sama scenka z życia w rożnych stołach, miedzy innymi musical i opera. To był jakiś edukacyjny program BBC, ale nie mogę tego nigdzie znaleźć. Podobno opera jest o wiele starsza forma i nieco sie różni w budowie.
No dobra, nie przyjeżdżam, bo chyba niewiele osób to zainteresuje.
Film jak najbardziej polecam. Pomimo tego ze aktorzy śpiewają zamiast prowadzić zwyczajne dialogi, ich emocje są odebrane bezbłędnie i wiarygodnie.
–--------------
Dodam tylko jeden ważny szczegół, ze nawet Duncanowi film sie podobał. Śmiać mi sie chciało jak siedział biedak tyle czasu słuchając spiewajacego filmu, ale chyba niepotrzebnie, bo przyznał, co nieczesto sie zdarza, ze film warty obejrzenia.