Hej, postanowiłam że napiszę moją ocenę filmu pt. "Hobbit". Więc zacznijmy od tego, że taka tolkienowska była tylko pierwsza cześć. Pozostałe dwie były tak delikatnie mówiąc beznadziejne. W pierwszej części było wiele radosnych elementów, takich w stylu hobbita (książkowego) jak np. zjedzenie przez krasnoludy wszystkiego ze spiżarni Bilba, "Musimy się wrócić. Zapomniałem chusteczki!", przekonywanie trolla że krasnoludy trzeba jakoś specjalnie przyrządzić...
A druga? Szaro, ponuro... Ciągle ktoś z kimś się naparza.
Trzecia? Jedna wielka bitwa. Ogień, miecze i śmierć. W tej części była jedna, jedyna fajna speca. Moment gdy Bilbo wraz z Gandalfem palą fajkę. To była chwila gdy poczułam wręcz duszę Tolkiena. Wydawało mi się że był to swego rodzaju środkowy palec pokazany przez Jacksona: "Patrzcie. Właśnie to mogliście mieć, ale tego nie dostaliście."
To tyle. Idę dalej opłakiwać Filego
Także do kiedyś tam.
Czeko
A druga? Szaro, ponuro... Ciągle ktoś z kimś się naparza.
Trzecia? Jedna wielka bitwa. Ogień, miecze i śmierć. W tej części była jedna, jedyna fajna speca. Moment gdy Bilbo wraz z Gandalfem palą fajkę. To była chwila gdy poczułam wręcz duszę Tolkiena. Wydawało mi się że był to swego rodzaju środkowy palec pokazany przez Jacksona: "Patrzcie. Właśnie to mogliście mieć, ale tego nie dostaliście."
To tyle. Idę dalej opłakiwać Filego
![;( ;(](http://e.pinger.pl/cry.gif)
Czeko